Rok 2025 przynosi niejednoznaczny obraz rynku sztuki współczesnej. Z jednej strony aukcje w Sotheby’s w Nowym Jorku wygenerowały imponujące 186,1 mln USD, z drugiej – wyraźnie widoczna była ostrożność kolekcjonerów i zmniejszona liczba spektakularnych przebić estymacji. Co ciekawe, to nie tylko wielkie nazwiska jak Basquiat, Fontana czy Warhol przyciągały uwagę — lecz także artystki i artyści niedoceniani przez dekady.
Na przykładzie marcowej aukcji „GEMS: Collecting Post-War Abstraction” organizowanej przez Artnet Auctions widać rosnące zainteresowanie „drugą falą” abstrakcjonizmu powojennego. Obok klasyków Color Field Painting pojawiły się dzieła artystek, które przez lata pozostawały poza głównym nurtem: Emily Mason czy Teruko Yokoi.
Tendencja ta świadczy o poszukiwaniu nowych narracji i szerszego spojrzenia na historię sztuki. Zamiast koncentrować się wyłącznie na rekordach aukcyjnych, coraz więcej instytucji i kolekcjonerów przygląda się artystom wcześniej pomijanym — zarówno ze względu na płeć, pochodzenie, jak i wybór formalny.
Wniosek? Rynek może być mniej przewidywalny niż kiedyś, ale staje się bardziej otwarty — na głosy z marginesów, na różnorodność i na refleksję. Rok 2025 może być nie czasem kryzysu, a transformacji.