Sztuka współczesna nie zna granic — jej język jest uniwersalny, choć opowiadany różnymi głosami w różnych częściach świata. Ostatnie tygodnie przyniosły trzy historie, które doskonale pokazują, jak sztuka potrafi być krytyką, eksperymentem i celebracją.
Fang Fang: krytyczne spojrzenie na chiński rynek
Fang Fang, doświadczony marszand i założyciel Star Gallery w Pekinie, od ponad dwóch dekad wspiera młodych twórców, w tym Chen Ke. W niedawnym wywiadzie zwrócił uwagę na brak spójnej narracji o sztuce współczesnej w Chinach i podkreślił konieczność większej solidarności instytucjonalnej w regionie Azji. Jego głos to nie tylko diagnoza, ale i apel o odpowiedzialność wobec przyszłości rynku sztuki.
Henning Bohl: malarstwo jako instalacja
W Niemczech, w Neuer Essener Kunstverein, trwa wystawa Henninga Bohla Die Gabe. Artysta rezygnuje z klasycznego postrzegania obrazu — zamienia go w instalację, która przypomina zamknięty ogród pełen symboli, portali i ukrytych znaczeń. W jego twórczości granice malarstwa rozpuszczają się, ustępując miejsca doświadczeniu przestrzeni.
Zena Elliott: nagroda po 25 latach
W Hamilton (Nowa Zelandia) przyznano National Contemporary Art Award 2025. Laureatką została Zena Elliott z regionu Waikato, która po 25 latach artystycznej pracy otrzymała najwyższe wyróżnienie w swoim kraju. Jej sukces pokazuje, że determinacja, wierność własnej wizji i konsekwencja artystyczna przynoszą owoce nawet po długiej drodze.
Sztuka jako wspólny język
Choć historie Fang Fanga, Henninga Bohla i Zeny Elliott różnią się miejscem i formą, wszystkie prowadzą do jednego wniosku: sztuka jest przestrzenią dialogu. Może krytykować system, przełamywać konwencje albo nagradzać wytrwałość. Zawsze jednak pozostaje głosem, który łączy.